Piotr Wróblewski

Nie pamiętam żebym kiedykolwiek została tak zdyskryminowana przez kogokolwiek, a tym bardziej lekarza. Przyszłam do dr Wróblewskiego po operacji kręgosłupa po poradę i zwolnienie. Niestety w karcie wypisowej szpitala, również depresję dwubiegunową, co w ogóle nie powinno się tam znaleźć. Ale dr zamiast zająć się moim kręgosłupem skupił się na mojej chorobie, nijak związanej ze sprawą, z którą przyszłam. Gdy poprosiłam go o zwolnienie powiedział, że je wypisze, ale żebym więcej do niego nie przychodziła,bo powinnam iść do swojego lekarza(który niestety nie miał akurat wolnego terminu) , że mój lekarz jest słaby skoro jeszcze nie mogę wrócić do pracy, dodatkowo określił mój przypadek jako ciężki ,bynajmniej nie ze względu na mój kręgosłup, ponieważ nie przeprowadził żadnych badań, nie spojrzał na rezonans, ani opis, nie przeczytał całego wypisu ani nie zapytał jak się czuję lub funkcjonuję po operacji. Gdy zapytałam,czemu mówimy nie o tym z czym faktycznie przychodzę, stwierdził, że nie jest psychiatrą i nie ma czasu na wyjaśnienia. Informacja o mojej chorobie psychicznej stała się dla niego podstawą do całkowitego zignorowania sprawy z którą przyszłam. Jedyne co zaproponował to zwolnienie z opisem nieadekwatnym do mojego stanu zdrowia, bo przecież nic o nim nie wiedział i nie zamierzał się dowiedzieć. Czy ktoś taki może określać się lekarzem, tym bardziej specjalistą? Oceńcie sami.