Anna Sarnowska

Nie podobał mi się sposób w jaki mnie potraktowała. Leczyłam się u niej prywatnie, wydałam ponad 1000 zł na wizyty i zlecone przez nią badania, po czym skierowała mnie na zabieg do szpitala. Na wizytę kontrolną po zabiegu zgłosiłam się do niej do poradni przyszpitalnej (w ramach NFZ), bo trochę krucho było u mnie finansowo. Wyglądało, że mnie nie pamięta, nie zapytała nawet, jak się czułam (czuję) po zabiegu, w ogóle żadnych pytań, zero zainteresowania. Obejrzała wcześniejsze wyniki badań, kartę informacyjną ze szpitala i zleciła badanie cytologiczne zaznaczając, że tutaj przyjmuje mnie pierwszy i ostatni raz, bo zajmuje się tu tylko kwalifikowaniem pacjentek do zabiegów. Dodała, że moja wizyta to dla niej strata czasu, bo takie wizyty mogą się odbywać w innym miejscu, a w ogóle powinnam zgłosić się do niej prywatnie (jak poprzednio). Wyjaśniłam jej, że zapisując się na wizytę do niej nikt mnie nie poinformował o tym, że nie zajmuje się leczeniem wszystkich pacjentów. Przykre doświadczenie. Nie oceniam umiejętności lekarskich, bo trudno mi ocenić. Oceniam negatywnie sposób traktowania pacjentki. A stwierdzenie lekarza, że traci czas dla pacjenta uważam wręcz za skandaliczne i sprzeczne z etykę lekarską.